Ilustrator wyobraźni [KLIKNIJ].
Za udzielenie wywiadu ogromnie dziękujemy Marcinowi Bruchnalskiemu - który mimo dyplomu lekarza, zdecydował się wybrać inną ścieżkę - został rysownikiem i ilustratorem wielu książek dla dzieci!
Na czym tak naprawdę polega zawód rysownika? Jak wygląda dzień z życia rysownika, czy są jakieś trudności i wyzwania związane z taką pracą?
MB: Na co dzień rysuję najróżniejsze rzeczy dla wydawców. Otrzymuję najwięcej edukacyjnych zamówień, np. ilustracje w podręczniku do matematyki, języka polskiego, języka angielskiego... Są to rysunki typu “chłopcy grają w piłkę” albo “traktor w polu”, ewentualnie “kwartet smyczkowy”. Bardzo lubię te rysunki, bo są niesamowicie różnorodne. Najczęściej najpierw szkicuję i później wysyłam moje wizje rysunku we wstępnej wersji. Reszta moich prac to już bardziej ILUSTRACJE - np. te do “Świerszczyka”. Zdarza się, że rysuję coś na przykład 7 dni, kiedy to nagle przypominam sobie, że miałem namalować coś dla zupełnie innego wydawnictwa. Więc rzucam się do tego czegoś (też na ogół fajnego) i w trakcie pracowania nad tym przychodzi e-mail od kogoś jeszcze innego - czy nie narysowałbym czegoś na temat Lemuela Gullivera dotyczącego jego drugiej podróży. Oczywiście mam ochotę rysować Gullivera. Zaglądam na moje półki z książkami i niestety nic tam na jego temat nie ma, więc szukam w internecie. Zaczynam czytać, to mnie wciąga i robi się wieczór. I tak mniej więcej wygląda działanie Marcina Bruchnalskiego. Jeszcze powiem, że taki trucht jest kontrapunktowany co miesiąc rysunkiem dla różnych osób/wydawnictw. Rysunkiem, który sobie wolno obmyślam i rysuję 12 razy w roku.